Przejdź do treści
Strona główna » Aktualności » Na Mazury…! Relacja z majowego rejsu studentów TiR

Na Mazury…! Relacja z majowego rejsu studentów TiR

  • przez
074

17 maja 2017 roku studenci Turystyki i Rekreacji (WWFiF Politechniki Opolskiej) przybyli o poranku do portu „U Faryja” w mazurskiej miejscowości Ruciane-Nida. Po spotkaniu organizacyjnym, na którym podzielono grupę na załogi, studenci zaokrętowali się na trzech jachtach Bingo 930. Na każdej „łajbie” zostały określone wachty, składające się z trzech osób, które odpowiednio przygotowywały obiad, kolację oraz śniadanie w poszczególnych dniach. Zostały również wytyczone osoby odpowiedzialne za filmowanie, fotografowanie oraz kronikę. Po szybkim szkoleniu przypominającym, wyjaśnieniu podstawowych zasad panujących na jachcie oraz „węzłologii stosowanej” (czytaj umiejętności wykonania podstawowych węzłów żeglarskich) załogi przygotowały się do wypłynięcia. Około godziny 14.00 trzy jachty pod banderą Politechniki Opolskiej ruszyły w rejs z miejscowości Ruciane-Nida na północ Krainy Wielkich Jezior Mazurskich. Docierając do śluzy Guzianka załogi przygotowały się do śluzowania. Podczas gdy śluza regulowała poziom wody pomiędzy dwoma jeziorami (Guzianką i Bełdanami) wszyscy czujnie kontrolowali jacht. Śluza została ona otwarta. Wszystkie trzy jachty po kolei wpłynęły na jezioro rynnowe Bełdany oraz rozpoczęły czynności towarzyszące stawianiu masztu, co okazało się nie lada wyzwaniem dla załogi.. Powoli uczestnicy rejsu zaczęli oswajać się z określeniami, których nieustannie używał nasz kapitan, takich jak: fał, szot, hals, bajdewind, baksztag, grot, fok, wanta, sztag, bom i wiele wiele innych. Na jeziorze Bełdany pierwsza osoba, dostała ster w swoje ręce. Żaklina Janusz spokojnie trzymała rumpel, powoli opanowując umiejętności sterowania oraz zmiany kierunku tj. zwrotu przez sztag. Manewr zwrotu przez sztag nie należy do najprostszych, dla osób, które jeszcze do końca nie wiedziały na czym on polega. Aby tego dokonać należy płynąć ostrym bejdewindem w celu uzyskania odpowiedniej prędkości, następnie podać komendę: przygotować się do zwrotu przez sztag, wychylić ster. Gdy jacht zaczyna wchodzić w kąt martwy i fok przestaje pracować, należy wydać komendę prawy/lewy foka szot luz. Po przejściu dziobem linii wiatru i przejściu foka na drugą stronę, należy podać następną komendę lewy/prawy szot wybieraj oraz ustawić ster w pozycji zero. Każda z osób na jachcie rwała się do wykonywania zadań oraz komend wydanych przez Kapitana. Oprócz wykonywania komend, załoga doskonaliła węzły żeglarskie. Po spokojnym, ale pełnym emocji rejsie dopłynęliśmy do portu „Wierzba”. Poszczególne wachty na jachtach rozpoczęły przygotowywać kolację, a  następnie wszyscy mieli możliwość kąpieli. Dzień został zakończony krótkim wykładem o róży wiatrów oraz wspaniałym ogniskiem, w rytmach żeglarskich szant.

Jezioro Śniardwy, Mikołajki, Ryn

W czwartkowy poranek, wszyscy zostali przywitani przymusową pobudką o godzinie 8.00. Jedna z wacht zabierała się do szykowania śniadania. Po zjedzeniu pysznej jajecznicy i umyciu naczyń wyruszyliśmy  w rejs. Kierując się na największe w Polsce jezioro Śniardwy kolejne osoby siadały za ster. Opanowując różę wiatrów Andrea Twardy zmagała się z każdym z nich. Podczas trwania całego rejsu towarzyszyły nam szanty, co tworzyło niezapomniany klimat, panujący na żaglówce. Oczywiście nasz kapitan zadbał o nieograniczoną dawkę nowej, żeglarskiej wiedzy, którą z przyjemnością przyswajaliśmy. Po dokładnym omówieniu olinowania ruchomego, każdy wiedział co ma robić. Na Śniardwach opłynęliśmy Wyspę Pajęczą i zawróciliśmy. Następnie wpłynęliśmy na jezioro Mikołajskie oraz przycumowaliśmy łódź w Mikołajkach. Po zwiedzeniu rynku oraz zrobieniu niezbędnych zakupów, ponownie wyruszyliśmy w rejs. Na chwilę ster przejęła Jagoda Dorosz, w momencie kiedy jachty zrobiły między sobą walkę na oblewanie wodą. Po pewnym czasie zmieniła się z Adrianem Kainką, który nie miał większych problemów ze sterowaniem. Przypomniana tutaj została przez Kapitana zasada pierwszeństwa jachtu podczas drogi kolizyjnej. Cała załoga już wiedziała, że żaglówka płynąca prawym halsem lub ostrzej miała pierwszeństwo. Z Mikołajek przepłynęliśmy przez jezioro Tałty, w którym to dwie szalone studentki wskoczyły do wody na kole ratowniczym, przywiązanym do łodzi. W ich ślady poszli panowie, przez co na łodzi panowała wesoła atmosfera. Z Jeziora Tałty, przez Jezioro Ryńskie trafiliśmy do Rynu, w którym przycumowaliśmy i przygotowaliśmy obiad. Po obiedzie wypłynęliśmy na Jezioro Ryńskie szukając noclegu „na dziko”. Tworząc trimaran (trzy jachty przycumowane longside) dopłynęliśmy na nocleg do Zatoki Skandał. Rozpaliliśmy ognisko, zjedliśmy kiełbaski i zaśpiewaliśmy szanty.

Giżycko, Węgorzewo

O poranku, po zjedzonym śniadaniu wyruszyliśmy w dalszy rejs na jezioro Tałty i przepływając Kanałem Tałteńskim wpłynęliśmy do Jeziora Tałtowiskogo, następnie Kanałem Grunwaldzkim, przez Jezioro Kotek, Kanałem Szymońskim na Jezioro Szymon, Kanałem Szymońskim na Jezioro Jagodne. Stery przejął Robert Mróz, który przy okazji opanował oznakowania przed kanałami do perfekcji. Cała załoga informowana była przez kapitana o znakach i bojach wodzie. Zarówno kształt jak i kolor miały tutaj duże znaczenie. Przepływając przez jeziora Jagodne, Boczne i Niegocin dopłynęliśmy do Ekomariny w Giżycku, gdzie zatrzymaliśmy się na przyrządzenie obiadu oraz zrobienie zakupów. Z pełnymi brzuchami popłynęliśmy do Kanału Łuczańskiego, w którym znajduje się XIX wieczny most obrotowy, otwarty zarówno dla ruchu wodnego, jak i ruchu kołowego w wyznaczonych godzinach. Następnie popłynęliśmy na Jezioro Kisajno, a ster został oddany w ręce Bartłomieja Kunysza, który doskonale opanował zasady sterowania żaglówką oraz płynięcie baksztagiem oraz bejdewindem. Żeglując przez jezioro Dargin, mijając Kirsajty wpłynęliśmy na Jezioro Mamry. W tym miejscu wszyscy obecni na łodzi doskonale wiedzieli do czego służą: lazy jack, topenanta, fał grota, obciągacz bomu, reflinka oraz fał miecza. Skierowaliśmy się do Węgorzewa. Poprzez Kanał Węgorzewski i rzekę Węgorapę wpłynęliśmy do portu. W między czasie przypominaliśmy sobie węzeł. Po przycumowaniu i przyrządzeniu smacznej kolacji, można było skorzystać z pryszniców.

Po szantowej nocy nastąpił wczesny, sobotni poranek. Rozpoczynając go od wspaniałego śniadanka, zawierającego płatki oraz kanapki do wyboru, do steru przygotowała się Weronika Kurek, która z chęcią ostrzyła kurs żaglówki. Mocno prażące słońce oraz flauta spowodowały, że załogi naszych jachtów wskoczyły do wody. Wielką odwagą wykazała się jedna z dziewczyn, która przełamała swój lęk przed wodą oraz weszła do niej w kapoku, pod asekuracją wszystkich pozostałych. Po wspaniałym ochłodzeniu podpłynęliśmy na Mamerki, w celu zwiedzenia bunkrów dowództwa Wermachtu z czasów II wojny światowej, które zaprojektowane były przez samego Adolfa Hitlera. Wygłodniałość oraz niezliczona ilość komarów nie pozwoliła jednak na spokojne zwiedzanie bunkrów. Następnie popłynęliśmy z powrotem przez jezioro Mamry na jezioro Dargin i Kisajno. Tutaj za sterem stanęła również Aleksandra Kuziemska, która ze stoickim spokojem nadawała kurs żaglówce. Dopłynęliśmy do wsi Pierkunkowo na krótką przerwę i niewielkie zakupy. Następnie został obrany kurs w kierunku Pięknej Góry, pod kontrolą sterniczki Małgorzaty Kolek. Przepływając przez bardzo niski kanał Piękna Góra, dopłynęliśmy do Mariny Bełbot – portu macierzystego naszych jachtów. Po ostatnim cumowaniu żaglówki zorganizowaliśmy finalne, wspólne ognisko, oczywiście w rytmach szant. Kolejnego dnia wszyscy obudzili się ze łzą w oku, z powodu końcówki tego wspaniałego rejsu. Przygotowane śniadanie skonsumowaliśmy bez pośpiechu. Następnie wszyscy rozpoczęli wielkie sprzątanie na łodziach – pakowanie swoich ubrań z powrotem do plecaków i toreb, wyniesienie wszystkich śmieci oraz ogołocenie prawej bakisty. Dokładnie wyszorowaliśmy łódź, aby za chwilę móc ją oddać. Po zdaniu jachtów spotkaliśmy się na „odprawie” końcowej. Nasi kapitanowie podsumowali rejs. Dla nas był to niezapomniany, wspaniały, kształtujący, edukujący wyjazd, który większość z nas nie zapomni do końca życia… chciałoby się tu wrócić.

Jagoda Dorosz, III rok TiR

 

Fotorelacja z rejsu (fot. Justyna Damboń & Bartłomiej Kunysz, III rok TiR):

Skip to content